Przejdź do treści

Poród naturalny – jaki jest jego przebieg i co trzeba wiedzieć?

26 maja 2025 • 27 min

nOvum

Poród naturalny (poród siłami natury, drogami natury) to fizjologiczny sposób przyjścia dziecka na świat przez kanał rodny matki, bez konieczności operacji. Dla wielu kobiet jest to ważne i emocjonujące doświadczenie – pozwala na aktywny udział w narodzinach dziecka i zazwyczaj wiąże się z szybszym powrotem do formy po porodzie niż w przypadku cesarskiego cięcia. Jak przebiega poród naturalny, ile trwa, jak można łagodzić ból i co warto wiedzieć o kwestiach takich jak ochrona krocza czy poród naturalny po cesarce? Poniżej przedstawiamy ekspercki przewodnik oparty na danych medycznych i rekomendacjach specjalistów, który rozwieje te wątpliwości.

Poród naturalny składa się z kilku następujących po sobie etapów, które prowadzą do szczęśliwego finału – narodzin dziecka, a następnie wydalenia łożyska. Choć każdy poród jest nieco inny, fizjologia porodów ma pewne stałe elementy. W trakcie akcji porodowej organizm kobiety wykonuje ogromną pracę: szyjka macicy stopniowo rozwiera się do średnicy ok. 10 cm, aby umożliwić dziecku wydostanie się na świat, po czym następuje faza parcia i urodzenie dziecka, a na końcu urodzenie łożyska. W tym procesie mogą towarzyszyć intensywne emocje oraz odczucia bólu, ale natura wyposażyła organizm rodzącej także w hormony (np. endorfiny i oksytocynę), które wspierają przebieg porodu i budują więź z noworodkiem.

Co to jest poród naturalny i jak wygląda?

Poród naturalny to inaczej poród drogami natury, czyli urodzenie dziecka przez pochwę, zwykle przy spontanicznym rozpoczęciu akcji skurczowej macicy. Stanowi przeciwieństwo operacyjnego rozwiązania ciąży, jakim jest cesarskie cięcie. W praktyce oznacza to, że organizm sam inicjuje poród (choć czasem może być on lekko wspomagany, np. poprzez przebicie pęcherza płodowego czy kroplówkę z oksytocyną, jeśli akcja postępuje zbyt wolno) i dziecko rodzi się siłami natury bez chirurgicznej ingerencji. Podczas porodu naturalnego następują trzy główne okresy (fazy) porodu:

  1. Okres rozwierania szyjki macicy (I okres porodu): rozpoczyna się wraz z regularnymi skurczami macicy i trwa do osiągnięcia pełnego rozwarcia szyjki (czyli ok. 10 cm średnicy). W tym czasie skurcze stopniowo się nasilają – każdy kolejny jest silniejszy i dłuższy od poprzedniego, a przerwy między nimi się skracają. Szyjka macicy rozwiera się średnio w tempie około 0,5–1 cm na godzinę, choć jest to wartość uśredniona – u niektórych kobiet proces ten przebiega szybciej, a u innych wolniej. Położna co pewien czas bada rozwarcie (najczęściej manualnie, przez pochwę) i ocenia postęp porodu. Ten pierwszy etap bywa najdłuższy i najbardziej bolesny, zwłaszcza dla pierworódki. W momencie, gdy rozwarcie osiąga 7–8 cm, wiele kobiet doświadcza tzw. kryzysu 7 cm – zmęczenie i zwątpienie są wtedy najsilniejsze. Na szczęście to znak, że zbliża się kolejna faza.
  2. Okres parcia (II okres porodu): zaczyna się, gdy szyjka jest już całkowicie rozwarcia i dziecko może zacząć przesuwać się przez kanał rodny na zewnątrz. Rodząca odczuwa silną potrzebę parcia (uczucie podobne do konieczności wykonania silnego skurczu mięśni brzucha, aby „wypchnąć” zawartość). W tej fazie aktywnie współpracuje z personelem – podczas skurczów bierze głęboki wdech i prze, pomagając dziecku wydostać się na świat. Parcie to ciężka praca, ale dla wielu kobiet jest odczuwane wręcz jako ulga – mogą wreszcie czynnie działać, a ból schodzi na dalszy plan. Okres ten u pierwiastki (kobiety rodzącej po raz pierwszy) może trwać do około 1–1,5 godziny, natomiast u wieloródek bywa zdecydowanie krótszy – czasem zaledwie kilkanaście minut. Optymalnie, gdy uda się urodzić dziecko w ciągu kilku (np. 3–5) skurczów partych. O przebiegu parcia decydują m.in. pozycja rodzącej, wielkość dziecka i elastyczność tkanek krocza. Ważna jest też dobra współpraca z położną, która może zalecić chwilowe wstrzymanie parcia lub zmianę pozycji, by uchronić krocze i ułatwić dziecku stopniowe przeciskanie się.
  3. Okres łożyskowy (III okres porodu): tuż po narodzinach dziecka następują skurcze, dzięki którym dochodzi do odklejenia i urodzenia łożyska oraz błon płodowych. Ta faza jest najkrótsza i zwykle mało odczuwalna (skurcze są dużo słabsze). Trwa przeciętnie kilka–kilkanaście minut, maksymalnie do ok. 30 minut. Mama w tym czasie zwykle może już tulić swoje nowo narodzone dziecko, odczuwając ogromną ulgę i radość. Personel sprawdza, czy łożysko urodziło się w całości oraz dokonuje ewentualnych szycia drobnych pęknięć lub nacięcia krocza, jeśli było wykonywane.

Cesarka czy poród naturalny? Wiele przyszłych mam zadaje sobie pytanie: który sposób porodu jest lepszy – siłami natury czy przez cesarskie cięcie? Nie ma jednej uniwersalnej odpowiedzi, bo wszystko zależy od przebiegu ciąży i wskazań medycznych. Gdy ciąża przebiega prawidłowo i nie ma przeciwwskazań, aktualne wytyczne medyczne zdecydowanie rekomendują poród naturalny jako bezpieczniejszy dla matki i dziecka w dłuższej perspektywie. Cesarskie cięcie jest poważną operacją brzuszną – bywa niezbędne, gdy zagrożone jest zdrowie matki lub dziecka, ale niesie też ze sobą ryzyko powikłań (m.in. infekcji, problemów z gojeniem rany, powikłań zatorowych, a u dziecka – przejściowych problemów z oddychaniem). WHO podkreśla, że odsetek cięć cesarskich nie powinien przekraczać ok. 15% wszystkich porodów, tymczasem w Polsce od kilku lat jest on wielokrotnie wyższy – sięga niemal 50%. Według danych Narodowego Funduszu Zdrowia, w 2021 roku cesarką zakończyło się ok. 47% porodów, a w 2022 już 48%. Co więcej, w niektórych regionach Polski ponad połowa dzieci rodzi się przez cesarskie cięcie (np. w woj. podkarpackim ok. 58% porodów to cesarki, podczas gdy w innych województwach odsetek ten wynosi ok. 36%. 

Wysoka częstość cesarek ma różne przyczyny – od medycznych wskazań, przez preferencje pacjentek, po obawy przed bólem porodowym czy braki w opiece okołoporodowej (np. utrudniony dostęp do znieczulenia). Jeśli jednak nie ma medycznej potrzeby, poród naturalny jest zwykle korzystniejszy: pozwala mamie szybciej dojść do siebie (już kilka godzin po porodzie może wstać i zajmować się noworodkiem), zmniejsza ryzyko powikłań operacyjnych i sprzyja natychmiastowemu kontaktowi skóra do skóry z dzieckiem. 

Dla malucha poród drogami natury oznacza m.in. kolonizację dobroczynnymi bakteriami od matki oraz niższe ryzyko problemów z oddychaniem tuż po narodzinach (w trakcie przechodzenia przez kanał rodny z płuc dziecka wyciskany jest płyn płodowy). Oczywiście, gdy występują wskazania do cesarki (np. nieprawidłowe położenie dziecka, ciężka stan przedrzucawkowy, zagrażająca zamartwica płodu itp.), to ta metoda porodu jest wybawieniem – najważniejsze jest bezpieczeństwo matki i dziecka. Warto jednak pamiętać, że cesarka „na życzenie”, bez wskazań, to nie jest obojętny zabieg. Decyzję o sposobie porodu zawsze najlepiej podjąć w porozumieniu z prowadzącym lekarzem, biorąc pod uwagę wszystkie za i przeciw oraz stan zdrowia mamy i dziecka.

Ile trwa poród naturalny?

Czas trwania porodu naturalnego potrafi być bardzo różny u każdej kobiety – wpływa na niego wiele czynników, takich jak: to który to poród (pierwszy czy kolejny), wielkość i ułożenie dziecka, stopień przygotowania szyjki macicy (tzw. dojrzałość szyjki), siła i regularność skurczów, a nawet wsparcie otoczenia i komfort rodzącej. Nie da się dokładnie przewidzieć, ile będzie trwał dany poród, ale można posłużyć się statystyką i pewnymi prawidłowościami.

Generalnie pierwszy poród zwykle trwa najdłużej, bo organizm kobiety „uczy się” tej nowej roli, a tkanki kanału rodnego stawiają początkowo większy opór. Statystycznie średni czas trwania I okresu porodu (rozwierania szyjki) u pierwiastki wynosi około 6–10 godzin, natomiast u wieloródki (rodzącej kolejny raz) jest to 4–6 godzin. Faza parcia u pierwszoródki może trwać nawet do 1–1,5 godziny, podczas gdy przy kolejnym dziecku nierzadko zamyka się w 10–15 minutach! Oczywiście zdarzają się odstępstwa – niektóre kobiety rodzą błyskawicznie (np. w 2–3 godziny od pierwszych skurczów), inne – zwłaszcza przy pierwszym dziecku – mogą rodzić kilkanaście godzin, a nawet ponad dobę (szczególnie gdy poród zaczyna się od tzw. fazy utajonej z nieregularnymi skurczami). Granicą, po której lekarze oceniają, że poród przedłuża się i warto rozważyć wsparcie (np. kroplówkę z oksytocyną), bywa brak urodzenia dziecka po około 18–24 godzinach od rozpoczęcia regularnych skurczów. Jednak nowe rekomendacje są bardziej liberalne niż dawne „1 cm na godzinę” – dopóki stan mamy i dziecka jest dobry, pozwala się porodowi postępować we własnym tempie, bo u części kobiet wolniejsze rozwieranie też może mieścić się w normie fizjologii.

Wiele zależy od przebiegu ciąży i gotowości organizmu do porodu. Jeśli np. poród jest wywoływany sztucznie przed naturalnym terminem, może trwać dłużej – dane wskazują, że porody indukowane prawie zawsze są nieco dłuższe w początkowej fazie. Z kolei poród kolejnego dziecka zazwyczaj bywa sprawniejszy niż za pierwszym razem (mięśnie i tkanki „pamiętają” poprzedni wysiłek, kanał rodny bywa bardziej podatny). Nawet kształt miednicy i proporcje ciała mamy i malucha mają znaczenie – przy dużej dysproporcji (np. wąska miednica a duży noworodek) poród może postępować wolniej lub wymagać interwencji.

Warto też pamiętać, że czas trwania porodu liczy się od początku regularnych skurczów. Jeśli kobieta długo przed tym odczuwa skurcze przepowiadające lub lekkie nieregularne bóle (tzw. faza wstępna, która może trwać nawet parę dni z przerwami), to może mieć wrażenie, że „rodziła trzy doby”. Jednak do szpitala zwykle należy się zgłosić dopiero, gdy skurcze są co ~5 minut, regularne i narastające – wtedy rzeczywiście zaczyna się akcja porodowa. Podsumowując: prawidłowy poród naturalny może trwać zarówno 5–6 godzin, jak i kilkanaście – wszystko zależy od indywidualnej sytuacji. Średnio pierwszy poród zajmuje ok. 8–12 godzin, a kolejne często są krótsze (np. 5–8 godzin), ale każda kobieta jest inna. Personel medyczny monitoruje postęp porodu i samopoczucie matki oraz dziecka – jeśli poród trwa bardzo długo lub postęp zatrzymuje się, wdrażane są odpowiednie działania (jak wspomaganie skurczów, przebicie pęcherza płodowego, a w razie potrzeby zakończenie porodu przez cesarkę). Ważne, by przyszła mama wiedziała, że nawet długi poród kiedyś się skończy, a na jego końcu czeka upragnione dziecko.

Sposoby łagodzenia bólu podczas porodu

Ból porodowy budzi zrozumiały lęk u wielu przyszłych mam. Warto jednak podkreślić, że istnieje wiele skutecznych metod łagodzenia bólu – zarówno niefarmakologicznych (naturalnych), jak i z pomocą znieczulenia. Współczesne standardy opieki mówią jasno: każda rodząca ma prawo do uśmierzania bólu porodowego. 

W Polsce standardy opieki okołoporodowej gwarantują dostęp do metod łagodzenia bólu, choć w praktyce bywało z tym różnie. Jeszcze niedawno zaledwie 8% porodów siłami natury odbywało się ze znieczuleniem, co oznacza, że wiele kobiet rodziło bez farmakologicznej ulgi. Na szczęście sytuacja stopniowo się poprawia – według Ministerstwa Zdrowia w 2023 roku już ok. 17% porodów naturalnych w Polsce przebiegało w znieczuleniu zewnątrzoponowym lub innym. Nadal jednak daleko nam do standardów wielu krajów zachodnich, gdzie znieczulenie podczas porodu jest normą. Niemniej każda kobieta może – i powinna – domagać się dostępnych form łagodzenia bólu na porodówce. Omówmy najważniejsze z nich.

Metody niefarmakologiczne (naturalne) 

Ich celem jest zmniejszenie odczuwania bólu poprzez relaksację, rozproszenie uwagi lub wykorzystanie czynników fizycznych. Do sprawdzonych sposobów należą m.in.:

  • Wsparcie bliskiej osoby: obecność partnera, douli lub innej zaufanej osoby przy porodzie potrafi zdziałać cuda. Poczucie bezpieczeństwa i komfortu psychicznego przekłada się na niższy poziom odczuwanego bólu. Badania pokazują, że porody rodzinne często przebiegają szybciej i są przez kobiety mniej boleśnie odczuwane. Bliska osoba może pomóc masować plecy rodzącej podczas skurczów, podawać wodę, przypominać o oddechu czy po prostu dodawać otuchy.
  • Techniki oddechowe i relaksacyjne: świadome, głębokie oddychanie podczas skurczów zwiększa dotlenienie i zmniejsza napięcie mięśni, co łagodzi ból. Już samo koncentrowanie się na rytmie oddechu daje psychiczne „zakotwiczenie”. W szkole rodzenia uczy się różnych technik (oddech przeponowy, płytkie dyszenie itp.) – mogą one pomóc przetrwać najtrudniejsze momenty. Pomocne bywa też rozluźnianie świadome kolejnych partii ciała między skurczami oraz wizualizacje (np. wyobrażanie sobie otwierającego się kwiatu lotosu jako metafory rozwierającej się szyjki).
  • Ruch i pozycje: bycie aktywną w I okresie porodu zazwyczaj zmniejsza dolegliwości. Chodzenie, kołysanie biodrami, kręcenie się na piłce gimnastycznej czy przybieranie wygodnych pozycji wertykalnych pomaga rozluźnić ciało i zwiększa skuteczność skurczów. Wiele kobiet instynktownie przyjmuje pozycje takie jak klękanie, opieranie się o łóżko, kucanie – i rzeczywiście, pozycje pionowe sprzyjają szybszemu postępowi porodu oraz mniejszemu bólowi. Naukowo dowiedziono, że poród w pozycji pionowej (nie leżącej) skraca drugi okres średnio o 25 minut i sprawia, że skurcze są mniej bolesne, a dziecko lepiej dotlenione. Jeśli to możliwe, warto korzystać z grawitacji i swobody ruchu zamiast leżeć przez cały poród.
  • Woda: ciepła woda działa rozluźniająco i przeciwbólowo. Jeżeli szpital ma wannę do immersji wodnej, kąpiel w I fazie porodu potrafi znacznie ulżyć rodzącej (nie bez powodu mówi się o „wodnym znieczuleniu”). Nawet prysznic skierowany na dół pleców lub brzuch może pomóc – masowanie bolących okolic strumieniem ciepłej wody łagodzi napięcie mięśni. Wiele kobiet korzysta z prysznica na porodówce; gdy pojawi się silny skurcz, można oprzeć ręce o ścianę i pozwolić wodzie masować krzyż.
  • Masaż i kompresy: delikatny masaż okolicy lędźwiowo-krzyżowej przez partnera podczas skurczu to ulga przy bólach krzyżowych. Pomaga też uciskanie punktów po obu stronach kości krzyżowej lub kołysanie miednicą. Niektórym rodzącym ulgę przynoszą ciepłe okłady (np. termofor owinięty w ręcznik przykładany do krzyża) lub zimne okłady (żelowe kompresy, jeśli ktoś woli chłód). Ciepło rozluźnia mięśnie, a chłód działa lekko znieczulająco – warto wypróbować, co pomaga bardziej.
  • Odwracanie uwagi i inne techniki: każdy sposób, który sprawi, że rodząca choć częściowo skupi się na czymś innym niż ból, jest cenny. Przyciemnione światło i spokojna muzyka mogą stworzyć bardziej relaksującą atmosferę. Niektóre kobiety lubią użyć olejków zapachowych (aromaterapia) o kojącym zapachu lawendy czy melisy (oczywiście jeśli nie drażnią w czasie porodu). Pomaga również wydawanie dźwięków – krzyk, jęk czy po prostu głośne oddechy – to naturalny sposób redukcji napięcia, nie należy się tego wstydzić. Dodatkowo istnieją metody jak TENS (elektrostymulacja przezskórna prądem o niskiej częstotliwości), akupunktura czy hipnoza porodowa – jeśli są dostępne i rodząca chce z nich skorzystać, mogą przynieść ulgę, choć skuteczność bywa indywidualna.

Metody farmakologiczne (znieczulenie)

Współczesna medycyna oferuje skuteczne leki uśmierzające ból porodowy. Złotym standardem jest znieczulenie zewnątrzoponowe (ZZO), polegające na podaniu przez anestezjologa leku znieczulającego przez cienki cewnik do przestrzeni w okolicy kręgosłupa lędźwiowego. ZZO potrafi znacząco zmniejszyć ból od pasa w dół, pozwalając rodzącej odpocząć w trakcie najbardziej bolesnych skurczów. Ważne jest, że przy prawidłowo podanym znieczuleniu rodząca nadal czuje skurcze (choć dużo słabsze) i może współpracować przy parciu. 

Znieczulenie zewnątrzoponowe nie zwiększa istotnie ryzyka cesarki, może natomiast nieco wydłużyć II okres porodu (dlatego często przy pełnym rozwarciu zmniejsza się dawkę leku, by kobieta czuła potrzebę parcia). W Polsce od kilku lat znieczulenie to powinno być dostępne bezpłatnie na życzenie – finansuje je NFZ. Niestety, z dostępnością bywało różnie (braki anestezjologów, różne podejścia szpitali), stąd wciąż stosunkowo niski odsetek znieczulanych porodów. Jednak świadomość rośnie i coraz więcej placówek zapewnia taką możliwość. Oprócz ZZO istnieją inne formy analgezji porodu: podtlenek azotu (tzw. gaz rozweselający wdychany przez maseczkę) – który działa rozluźniająco i lekko przeciwbólowo, czy opioidy podawane domięśniowo/dożylnie (np. Petydyna, Dolargan) – one również zmniejszają odczuwanie bólu, choć mogą powodować senność lub nudności. 

Czasem stosuje się też blokady nerwowe (np. analgezja zewnątrzoponowa – to właściwie część ZZO, czy rzadziej blokadę splotu krzyżowego) lub znieczulenie miejscowe przy szyciu krocza. Warto omówić z lekarzem przed porodem plan łagodzenia bólu i dostępne opcje. Najważniejsze: nie ma nagrody za „cierpienie w milczeniu” – jeśli ból staje się nie do zniesienia, śmiało proś o środki znieczulające. Uśmierzanie bólu nie tylko zwiększa komfort rodzącej, ale może też pomóc w postępie porodu (rozluźniony organizm lepiej współpracuje). Każda kobieta odczuwa ból inaczej – to, co dla jednej jest znośne, dla innej może być paraliżujące, dlatego plan porodu powinien przewidywać różne możliwości.

Podsumowując: połączenie technik naturalnych z możliwościami farmakologicznymi sprawia, że współcześnie poród nie musi oznaczać nieprzerwanego, traumatycznego bólu. Wiele można zrobić, by doświadczenie porodu było bardziej pozytywne – od odpowiedniego nastawienia i przygotowania, przez wsparcie bliskich i położnej, po skuteczne znieczulenie w razie potrzeby.

Poród naturalny a krocze

Kwestia ochrony krocza podczas porodu to temat, który interesuje wiele przyszłych mam. Krocze, czyli obszar między wejściem do pochwy a odbytem, w trakcie porodu jest silnie rozciągane przez główkę dziecka. Obawa przed bolesnym pęknięciem czy nacięciem krocza (epizjotomią) jest powszechna. Jak to wygląda w praktyce i co warto wiedzieć?

W przeszłości w Polsce rutynowo praktykowano nacięcie krocza przy pierwszym porodzie, zakładając, że chroni to przed niekontrolowanymi pęknięciami. Niestety, przez lata nadużywano tego zabiegu. Według danych Fundacji Rodzić po Ludzku, w 2006 roku aż 80% kobiet rodzących siłami natury miało nacinane krocze. Od tego czasu nastąpiła poprawa – świadomość wzrosła i personel częściej stara się chronić krocze bez nacinania. 

Obecnie odsetek epizjotomii szacuje się średnio na ok. 50% porodów naturalnych w Polsce (choć w niektórych szpitalach dużo mniej). Wciąż jednak jest to więcej niż rekomendacje Światowej Organizacji Zdrowia – WHO zaleca ograniczenie nacięć do 5–20% porodów, bo tylko w tylu przypadkach są one medycznie uzasadnione. Kiedy zatem epizjotomia bywa konieczna? 

Główne wskazania to sytuacje, gdy trzeba szybko poszerzyć wyjście dla dziecka ze względu na zagrożenie zdrowia matki lub malucha – np. przy nagłym spadku tętna płodu, konieczności użycia kleszczy/próżnociągu, dystocji barkowej (zaklinowanie barków) czy przy położeniu pośladkowym. W takich przypadkach nacięcie może zapobiec ciężkim urazom. Natomiast rutynowe, prewencyjne nacinanie nie jest już standardem – badania nie potwierdziły dawnych założeń, jakoby epizjotomia chroniła przed nietrzymaniem moczu czy obniżeniem narządów. Wręcz przeciwnie, niekontrolowane drobne pęknięcie bywa mniej bolesne i goi się łatwiej niż nacięcie wykonane.

Dlatego obecnie dąży się do tzw. porodu z ochroną krocza. Oznacza to, że położna stara się uniknąć nacięcia, stosując różne techniki: masaż krocza w trakcie porodu, ciepłe kompresy na krocze w fazie parcia, polecanie rodzącej odpowiedniego, kontrolowanego oddychania przy wyrzynaniu się główki (często radzi się wtedy szybko dyszeć zamiast przeć na siłę, by główka wysuwała się stopniowo). Pomaga także ułożenie rodzącej – pozycje pionowe czy na boku mogą zmniejszać napięcie krocza. 

Kluczowe jest powolne urodzenie główki – wtedy tkanki mają szansę się rozciągnąć, a nie rozerwać. Wiele zależy tu od doświadczenia i podejścia położnej. Jeśli jest możliwość, warto wcześniej porozmawiać o planie porodu i zaznaczyć, że zależy nam na ochronie krocza (o ile warunki medyczne pozwolą). 

Dobra wiadomość jest taka, że wiele kobiet rodzi bez poważniejszych obrażeń krocza. Szczególnie wieloródki (które rodzą kolejne dziecko) często unikają zarówno nacięcia, jak i większych pęknięć – tkanki są już bardziej elastyczne. U pierworódek niewielkie pęknięcia I stopnia (obejmujące tylko skórę) lub II stopnia (skóra i powierzchowne mięśnie) zdarzają się dość często, ale zwykle goją się one dobrze i nie powodują trwałych dolegliwości. Poważniejsze pęknięcia (III i IV stopnia, obejmujące zwieracz odbytu) są na szczęście rzadkie – ich ryzyko rośnie przy dużych dzieciach (>4 kg) czy bardzo szybkich porodach, ale stanowią ułamek procenta przypadków.

Czy można przygotować krocze przed porodem? Istnieją zalecenia, by od około 34–36 tygodnia ciąży wykonywać masaże – polega to na regularnym delikatnym rozciąganiu i ugniataniu tkanek krocza przy użyciu olejku. Niektóre badania sugerują, że masaż krocza przed porodem zmniejsza ryzyko konieczności nacięcia lub większego pęknięcia u pierwiastek. Na pewno zwiększa to świadomość własnego ciała i elastyczność tkanek. 

Pomocne jest dbanie o ogólną kondycję mięśni dna miednicy – ćwiczenia (włączając słynne ćwiczenia Kegla uczące zarówno napinania, jak i rozluźniania tych mięśni) oraz świadoma relaksacja w ciąży. Oczywiście, nic nie da stuprocentowej gwarancji – czasem mimo wszystko krocze pęka lub trzeba je naciąć dla dobra dziecka. Ważne jednak, że nawet jeśli do tego dojdzie, odpowiednia opieka zapewnia zminimalizowanie skutków. Nacięte lub pęknięte krocze jest zaraz po porodzie zszywane w znieczuleniu miejscowym, a po kilku tygodniach rana zwykle się zagoi. 

W połogu należy utrzymywać higienę, wietrzyć krocze, unikać dźwigania i ewentualnie stosować zalecone maści przyspieszające gojenie. Większość kobiet, mimo obaw, dobrze dochodzi do siebie po porodzie naturalnym – zwłaszcza jeśli uraz krocza był niewielki.

Reasumując: poród naturalny a krocze to temat, o który warto pytać swojego lekarza lub położną. Najlepiej rodzić w miejscu, gdzie szanuje się zasadę ochrony krocza i wykonuje nacięcie tylko, gdy jest to konieczne. Świadome przygotowanie (masaże, ćwiczenia) i właściwe prowadzenie porodu mogą znacznie zwiększyć szanse na brak nacięcia i minimalne obrażenia. A gdy już dojdzie do niewielkiego pęknięcia – pocieszające jest to, że ciało kobiety ma zdolność szybkiej regeneracji, a blizna najczęściej nie sprawia problemów po wygojeniu.

Poród naturalny po cesarskim cięciu

Czy po przebytym wcześniej cesarskim cięciu można urodzić dziecko naturalnie? To pytanie zadaje sobie wiele kobiet, które mają za sobą cesarkę, a pragną spróbować następnym razem porodu siłami natury. Taki poród jest nazywany VBAC (ang. Vaginal Birth After Cesarean), w Polsce potocznie mówi się poród naturalny po CC. Przez lata pokutowało przekonanie „raz cesarka, zawsze cesarka”, ale obecnie wiadomo, że nie jest to prawda.

Aktualne rekomendacje Polskiego Towarzystwa Ginekologów i Położników (PTGiP) od 2018 roku jasno stwierdzają, że samo przebytym wcześniej cięcie cesarskie nie jest bezwzględnym wskazaniem do kolejnej cesarki, jeśli nie ma innych przeciwwskazań do porodu naturalnego. Innymi słowy – jeśli kobieta jest w kolejnej ciąży, która przebiega prawidłowo, blizna na macicy goiła się prawidłowo, a dziecko ma odpowiednią wagę i pozycję – można podjąć próbę porodu drogami natury. Co więcej, statystyki sukcesu VBAC są całkiem zachęcające. Uśrednione dane wskazują, że ok. 72–75% kobiet po jednym przebytym cesarskim cięciu, które spróbują rodzić naturalnie, urodzi siłami natury pomyślnie. 

Jeśli kobieta oprócz cesarki ma w swoim życiorysie także wcześniejszy poród naturalny, szanse rosną jeszcze bardziej – sukces VBAC sięga wtedy nawet ponad 90%. To pokazuje, że w większości przypadków poród po cesarce może zakończyć się powodzeniem. Oczywiście, kluczowy jest odpowiedni dobór pacjentek – lekarz powinien ocenić przeciwwskazania. Do takich należą m.in. : klasyczne (pionowe) cięcie na macicy w poprzedniej operacji, więcej niż dwie przebyty cesarki, poważne wady macicy, czy inne komplikacje (np. wąska miednica, nieprawidłowe ułożenie płodu, łożysko przodujące). Gdy jednak tych przeciwwskazań nie ma, warto rozważyć VBAC.

Dlaczego w ogóle jest to istotne? Ponieważ kolejne cesarskie cięcie to znów operacja – a każda następna niesie większe ryzyko powikłań (zrosty, uszkodzenia narządów wewnętrznych, problemy z łożyskiem przy kolejnych ciążach). Poród naturalny po cesarce, jeśli przebiegnie pomyślnie, pozwala ich uniknąć. Z punktu widzenia zdrowia publicznego VBAC pomaga też ograniczyć narastającą „lawinę” cesarek. W Polsce, przy niemal 50% odsetku cesarskich cięć, promowanie VBAC tam, gdzie to możliwe, jest jednym ze sposobów na obniżenie tej liczby. 

Oczywiście, decyzja o próbie porodu naturalnego po cc powinna być bardzo indywidualna. Najważniejsze jest bezpieczeństwo mamy i dziecka. Głównym ryzykiem VBAC, o którym często się mówi, jest pęknięcie macicy w bliźnie po poprzedniej operacji. To poważne, ale rzadkie powikłanie – częstość pęknięcia macicy szacuje się na około 0,5–1% przypadków VBAC. Innymi słowy, 99 na 100 kobiet nie doświadczy tego problemu, ale ten 1 przypadek na 100 jest powodem, dla którego poród po cesarce musi odbywać się w warunkach szpitalnych, pod ciągłym nadzorem KTG i gotowością do natychmiastowej interwencji chirurgicznej, gdyby coś było nie tak. 

W praktyce większość komplikacji VBAC polega na tym, że poród po prostu nie postępuje lub pojawiają się inne wskazania – wtedy kończy się on cesarką (tzw. nieudany VBAC). Ważne, że próba porodu (TOLAC – Trial of Labor After Cesarean) sama w sobie nie zagraża, dopóki wszystko jest uważnie monitorowane. Jeśli trzeba, w każdej chwili można wykonać cesarkę. Dlatego dobre przygotowanie to podstawa: przed porodem lekarz ocenia grubość blizny na macicy (czasem robi się USG blizny pod koniec ciąży), analizuje przyczynę poprzedniej cesarki (jeśli np. była z powodu niewspółmierności porodowej, czyli nieproporcjonalnie dużej główki do miednicy, sytuacja może się powtórzyć), a rodząca najczęściej od razu trafia na trakt porodowy, by mieć stały nadzór.

W Polsce idea VBAC stopniowo zyskuje na znaczeniu, ale wciąż bywa, że kobieta musi aktywnie poszukać szpitala przyjaznego takim porodom. Niektóre placówki (szczególnie duże szpitale kliniczne czy specjalistyczne oddziały położnicze) chętniej podejmują próby VBAC i mają w tym doświadczenie. Przykładowo, warszawski Szpital św. Zofii (CM Żelazna) wskazuje, że w 2022 roku przyjął ponad 200 porodów VBAC po 1 cesarce i kilkadziesiąt nawet po 2 cesarkach. 

To pokazuje, że nawet VBAC po dwóch cesarkach jest możliwy w wybranych przypadkach (choć wymaga to jeszcze bardziej rygorystycznego nadzoru, a sukces w literaturze wynosi ok. 71%). Ogólnie jednak większość lekarzy zaleca, by po dwóch cesarkach raczej planować trzecią (ze względu na zwiększone ryzyko pęknięcia macicy przy licznych bliznach).

Podsumowując: poród naturalny po cesarskim cięciu jest realną opcją dla wielu kobiet. Jeśli spełnione są odpowiednie warunki (prawidłowo przebiegająca ciąża, dobra kondycja mamy i dziecka, poprzeczne cięcie w dole macicy poprzednim razem, brak innych przeciwwskazań) – warto omówić ze swoim lekarzem chęć próby VBAC. Personel powinien przedstawić potencjalne korzyści i ryzyka, a kobieta – wyrazić świadomą zgodę na podjęcie próby porodu. Finalnie to pacjentka decyduje, czy chce spróbować rodzić naturalnie, czy woli zaplanować kolejną cesarkę. 

Rekomendacje kładą nacisk na to, by decyzja była wspólna i uwzględniała zarówno względy medyczne, jak i preferencje rodzącej. Każdy poród po cesarce powinien odbywać się tam, gdzie w razie potrzeby szybko wykonają operację i gdzie zapewniony jest wzmożony nadzór nad rodzącą i płodem. Jednak przy zachowaniu tych warunków, VBAC może przebiec równie bezproblemowo jak zwykły poród, dając mamie satysfakcję i szybszy powrót do formy, a dziecku łagodniejsze powitanie na świecie.

Poród naturalny ma wiele etapów

Poród naturalny to złożony, wieloetapowy proces, ale natura przygotowała kobiecy organizm do tego zadania. Znajomość przebiegu porodu – poszczególnych faz, orientacyjnego czasu trwania oraz możliwości wsparcia – pomaga przyszłym mamom z mniejszym lękiem podejść do dnia narodzin dziecka. Warto pamiętać, że każda kobieta przeżywa poród inaczej: dla jednej będzie to stosunkowo szybkie i pozytywne doświadczenie, dla innej dłuższy i trudniejszy wysiłek. 

Kluczem jest dobre przygotowanie – fizyczne i mentalne – oraz wsparcie zaufanego personelu oraz korzystanie z dostępnych metod łagodzenia bólu i interwencji medycznych, jeśli są potrzebne. Poród naturalny ma wiele zalet – umożliwia natychmiastowy kontakt skóra do skóry, sprzyja karmieniu piersią tuż po urodzeniu, wiąże się z krótszą hospitalizacją i rekonwalescencją mamy. Oczywiście, nie deprecjonujemy tu cesarskiego cięcia – bywa absolutnie niezbędne i ratujące życie. Jednak tam, gdzie nie ma wskazań do operacji, poród siłami natury jest zwykle najlepszym wyborem zgodnym z fizjologią i dobrem mamy oraz dziecka.

Mamy nadzieję, że ten artykuł rozwiał wiele wątpliwości i dostarczył rzetelnej, opartej na danych wiedzy na temat porodu naturalnego – jego przebiegu, czasu trwania, sposobów radzenia sobie z bólem oraz szczególnych zagadnień (ochrona krocza, VBAC). Każda przyszła mama powinna czuć się zaopiekowana i świadoma swoich praw na porodówce. Przy odpowiednim wsparciu nawet trudny poród można wspominać pozytywnie – jako moment, w którym po trudzie rodzenia pojawia się ogromna nagroda w postaci nowego życia.

Spotkaj się z nami – sprawdź, co może zapewnić klinika nOvum. Nasi specjaliści chętnie odpowiedzą na Twoje pytania, pomogą przygotować plan porodu i zapewnią opiekę dopasowaną do Twoich potrzeb. Poznaj propozycje nOvum i zadbaj o swój spokój – dzięki profesjonalnemu wsparciu będziesz mogła z większą pewnością iść na porodówkę, wiedząc, że Ty i Twoje maleństwo jesteście w dobrych rękach.

Bibliografia 

1. American College of Obstetricians and Gynecologists (ACOG). “Practice Bulletin No. 205: Vaginal Birth After Cesarean Delivery.” Obstetrics & Gynecology, 2019. 

2. Declercq, E., et al. “Childbirth Experiences in the United States.” Birth, 2014. 

3. Alfirevic, Z., et al. “Continuous cardiotocography (CTG) as a form of electronic fetal monitoring (EFM) for fetal assessment during labour.” Cochrane Database of Systematic Reviews, 2017. 

4. Fitzpatrick, M., et al. “Management of perineal trauma.” The Obstetrician & Gynaecologist, 2020. 

5. NICE Guidelines. “Intrapartum care for healthy women and babies.” National Institute for Health and Care Excellence, 2021.

Porozmawiaj z nami

Chętnie odpowiemy na Państwa pytania i wątpliwości. Zapraszamy do kontaktu drogą e-mailową lub telefoniczną.